Jako opiekunki spotykamy różne formy ogrzewania. W zależności u kogo pracujemy widzimy czym się ogrzewa dom. Różnie z tym bywa, bo to jest piec na olej, czy elektryczny, gazowy, albo kominek z płaszczem wodnym. Bywa różnie, ale czasami musimy napalić sami, żeby w domu było ciepło. I co mają powiedzieć kobiety, które żyją w bloku i tu nagle zostają zmuszone do palenia. Najchętniej z nerwów napaliły by się papierosami. Z drugiej strony patrząc jest to nowe doświadczenie i zawsze wie się coś więcej. Nigdy nie wiadomo, gdzie znowu trafimy do opieki. A ja za to wolę inny piec, taki w kuchni. Jest rewelacyjny i dobre ciepło wprowadza do domu, kiedy wyciągam z niego ciasto lub chleb.
Remont
Możemy trafić na Steli domowy remont, a my tu do opieki. Na wstępie pada tylko jedno zdanie od progu: „Cholera by to wzięła!”. Naturalnie po polsku. No bo jak to tak, że przyjeżdża zmienniczka na miejsce i zastaje totalną rozpierduchę. I jak ma odpocząć po wielogodzinnej podróży, jak ma się dostać do swojego pokoju, umyć się, coś zjeść i tak dalej. No niestety nie ma lekko i na dodatek wszędzie łażą wykonawcy i nie ma spokoju póki nie przestaną jazgotać. Chwała Bogu, że znikają jakoś po 17-ej czy 18-ej i nareszcie trochę już spokoju. Osobiście nie znoszę takich numerów, bo przecież rodzina mogła mnie uprzedzić, że trafię w niezły bajzel i mam się przygotować. A tu nic. Dobrze, że to już była końcówka i za dwa dni była już błoga cisza i warunki do pracy.
Kochana woda
Ach, któżby jej nie chciał. Przede wszystkim do picia. Człowiek nawet się nie zastanawia, że ma obok siebie taki skarb. Jako opiekunka muszę rano umyć chorego i tutaj problem, bo nie ma wody. Co prawda pewnie chwilowo, ale to dla nas i podopiecznego ciężkie. Dodatkowo jak tu zrobić śniadanie bez kawy lub herbaty. Dlatego warto zabezpieczyć się przed takimi problemami i kupić parę baniaków 5-ciolitrowych wody. Chociaż to zniweluje początkowe problemy. Jak już wodzianka będzie, to od razu pranie, gotowanie i robienie „alles zusammen do kupy”, jak zwykło się mówić. Ważne, by chory za bardzo tego nie odczuł.
Ach słoneczko…
Powoli idzie na wiosnę i słoneczko zagląda nam do okien. Wtedy musimy iść do pracy na Steli i rzewnie patrzymy na okno, bo mamy w tym momencie ochotę uciec na świeże powietrze. Ale jak nam opiekunom przystało to najpierw obowiązek, a potem dopiero „nabożeństwo”. Tak więc musimy czekać na pauzę, żeby uciec sobie na spacer i skosztować tej mi lej kąpieli w słońcu. Jeżeli mamy możliwość wyjść nad jezioro, to proponuję wyskoczyć, ile sił w nogach na spacer.
Tak sobie
Ot, tak sobie czasami siedzę i myślę i przychodzą mi do głowy różne myśli. Nawet nie raz mam jakąś wenę twórczą i mi się rymuje w głowie. Nawet skleciłam jakiś wierszyk o Wielkim Adminie. oto on:
Nasz Wielki Admienie, gdy Twoja sława przeminie,
co ty będziesz robić, żeby choć trochę zarobić.
Sprawa jest czysta, choć jesteś, jak u kobiet cysta.
Mamy nadzieję, że się poprawisz, by wszystkie opiekunki zbawić.
Okno
Jadąc do opieki otwiera nam się okno na świat. Będąc już w trasie, oglądamy już sobie po drodze świat za oknem i mamy już zwiedzanie tegoż świata. Później, na miejscu też mamy możliwość zwiedzania miasta, do którego nas wysłano do pracy. Ale zawsze rano, o ile macie takie przyzwyczajenie, patrzymy przez okno, żeby zobaczyć jaka jest pogoda, albo też sprawdzić temperaturę na dworze. Ale najfajniej jest, kiedy już od rana świeci nam w nos słońce i mamy od razu lepszy humor. Bez okna zatem ani rusz. Jeśli ktoś ma takie duże okno, balkon, albo nawet taras to proponuję nawet rano wyjść na zewnątrz i popatrzeć sobie na słońce i niebo. Powodzenia!
Segregacja
Wiadomo, że firmy wybierają sobie ludzi wedle wywiadu i tego, co mamy aktualnie przy sobie łącznie z tym, co potrafimy. Dlatego w pracy w opiece ulegamy w zasadzie pewnej segregacji. Inaczej ma się rzecz, jeżeli jedziemy prywatnie przez polecenie lub ktoś nam powiedział, iż potrzebuje zmiennika. Pytanie: „Jedziesz za mnie, bo stela jest fajna i poszukuję zmiennika na moje miejsce.” No jasne, że wtedy jedziemy, bo każdy większy grosz się przyda. Przynajmniej wiemy, gdzie jedziemy. W tym momencie nie mamy już takich nerwów, co będzie…
Trawa
Każdy, kto wyjeżdża do opieki, to zastanawia się co będzie. Albo dobra Stela, albo pechowa z problemami. Trzeba po prostu już na początku wybadać, co w trawie piszczy? Jak zachowuje się rodzina, jak podopieczny(a) i wtedy można ruszać „z kopyta”. Często wyobrażamy sobie, że może być „przerąbane”, a tu nagle okazuje się, że jest miło, spokojnie i sympatycznie. Wtedy praca leci „od ręki”, aż chce się pracować. Tak więc obawy zawsze będą, ale może być naprawdę fajnie i spokojnie. Potem do domku w pełni zadowolenia. A jak znowu przyjdzie nam jechać w to samo miejsce, to z miłą chęcią się wraca. I tak ma być!
Romeo
Zdarza się. że chłop wyjeżdża na Stele i tęskni za swoją kobietą. Wiadomo o co chodzi. Nie ma to, jak być we własnym domu i się do niej przytulić. Ale rzeczywistość jest brutalna. Trzeba jechać do opieki i zostaje się na miesiąc lub dwa i opiekować się trzeba starszym człowiekiem. Co wtedy z Julią ukochaną? Ano musi zostać w domku i pilnować dobytku. Tak to jest z Romkiem i Julką. Zdarzyło się, że pięknie im to wyszło: Romek i Julka. Brzmi to zabawnie, ale ślub mieli wspaniały. Nawet na wesoło scena z balkonem specjalnie przygotowana i odegrana. Było przepięknie. Pożyczyć każdemu takiej fety.
Park na „szaro”
Jako opiekun mamy pauzę i wtedy idziemy zaczerpnąć świeżego powietrza. Zazwyczaj wybieramy park, o ile takowy posiadamy w okolicy. Teraz jest jednak szaro i buro, ale i tak wychodzimy z domu myśląc o wiośnie. Wtedy przyroda budzi się do życia i aż ciągnie żeby wyrwać się z domu. Warto sobie pomarzyć, jakby to było, gdyby to szarobure parczysko zamieniło się w piękny wiosenny teren pełen krokusów i przebiśniegów. Te pąki na drzewach, budzące się do życia i ta świeżość w powietrzu. Och, wiosno wracaj szybciej…
Wszyscy czekamy na ciebie.