Każdy, kto wyjeżdża do opieki, to zastanawia się co będzie. Albo dobra Stela, albo pechowa z problemami. Trzeba po prostu już na początku wybadać, co w trawie piszczy? Jak zachowuje się rodzina, jak podopieczny(a) i wtedy można ruszać „z kopyta”. Często wyobrażamy sobie, że może być „przerąbane”, a tu nagle okazuje się, że jest miło, spokojnie i sympatycznie. Wtedy praca leci „od ręki”, aż chce się pracować. Tak więc obawy zawsze będą, ale może być naprawdę fajnie i spokojnie. Potem do domku w pełni zadowolenia. A jak znowu przyjdzie nam jechać w to samo miejsce, to z miłą chęcią się wraca. I tak ma być!