Czasami opiekując się mamy ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie i zdarza się, że uciekamy, bo robi się za gorąco na Stelli. Mi przypomniał się kawałek z lat młodzieńczych, gdzie „grasowałam” po muzyce. Dlatego polecam utwór Marka Bilińskiego „Ucieczka z tropiku”. Jest to utwór syntezatorowy. Oryginał jest z roku 1981-go, a ja polecam koncertowy z 2014-go na zasadzie koncertów Jarre’a.